czwartek, 9 czerwca 2016

Zarządzanie konfliktem, czyli pomysł na wyciągnięcie jeszcze kilku baniek z miasta na WKS Zawisza.

Nowy właściciel większościowego pakietu akcji WKS Zawisza S.A. i jednocześnie nowy prezes spółki, Artur Czarnecki rozpoczął fatalnie swoje zarządzanie spółką.

Jeżeli posiada elementarną wiedzę na temat spółki, której akcje kupił, to na pewno ma świadomość, że największym problem z jakim przyjdzie mu się zmierzyć jest fatalna atmosfera wokół spółki i wewnątrz grona udziałowców.

Wszystkie inne problemy są pochodną tego głównego.  Całkowicie zburzone relacje, uniemożliwiające normalny dialog, wypracowywanie kompromisu i budowanie atmosfery wspólnego sukcesu. Problemy z pieniędzmi i brakiem licencji, to jest tylko konsekwencja fatalnej atmosfery wokół klubu, pustych trybun, niskich wpływów z biletów, trudności ze znalezieniem sponsorów. To błędne koło rozpoczyna się od braku dobrej atmosfery, braku zaufania do siebie.

Odbudowanie tych relacji z Radosławem Osuchem u sterów klubów stało się już dawno niemożliwe. Artur Czarnecki mógłby stanowić teoretycznie nowe otwarcie  w relacjach i małymi kroczkami jednoczyć wszystkich pod jednym szyldem (najlepiej) Niebiesko-Biało-Czarnym.

Z jego pierwszych wypowiedzi nie wynika niestety, że mamy do czynienia z próbą nowego otwarcia.  Ultimatum skierowane do Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza, a także ostra polemika w obecności mediów pomiędzy nowym prezesem spółki a władzami SP Zawisza na pewno także nie jest sygnałem, że nastąpi jakaś zmiana jakościowa w relacjach.

Jak wyobrażałbym sobie pierwsze słowa nowego prezesa WKS Zawisza?


Na przykład tak:
"Mam świadomość, jak daleko zaszedł konflikt pomiędzy poprzednim właścicielem spółki a kibicami i mniejszościowym udziałowcem spółki. Akcje tej spółki nabyłem w tym celu, żeby podnieść jej wartość finansową i sportową, więc zależy mi na poprawie tych relacji. Wiem, że z obiektów CWZS usunięte zostały młodzieżowe zespoły SP Zawisza i gotowy jestem do podjęcia wszystkich możliwych działań, żeby jak najszybciej przywrócić im dobre warunki do trenowania. Wiem o tym, że właścicielem praw do piłkarskiej marki Zawisza i niebiesko-biało-czarnego herbu Zawiszy jest SP Zawisza. Chciałbym jak najszybciej uzgodnić warunki na jakich spółka będzie ponownie mogła z nich korzystać.
Stadion na Gdańskiej ma ponad 20 tysięcy miejsc i jestem przekonany, że dla wszystkich znajdzie się na nim miejsce dobre do kibicowania. Mam nadzieję, że dobrze wykorzystamy kilka tygodni do momentu ponownego startu rozgrywek i uzgodnimy sposób organizacji opraw meczowych i odpowiedniego na nie miejsca, tak, żeby stadion Zawiszy ponownie stał się miejscem przyciągającym tysiące ludzi na mecze.
Możemy zrobić w Bydgoszczy ponownie klub, z którym będą się identyfikowały tysiące bydgoszczan i mieszkańców regionu. Możemy to zrobić, ale mam świadomość, że uda się to zrobić wyłącznie  wtedy, gdy będziemy robić to RAZEM."

Tak buduje się  atmosferę i sukcesy klubów w innych częściach Polski. nie byłoby to nic nowego.

Wypowiedzi prezesa Artura Czarneckiego od początku odbiegają znacząco klimatem od tej przykładowej wypowiedzi. Zamiast takiego podejścia rozpoczyna od pretensji, jak gdyby ludzie z SP Zawisza coś już mu złego zrobili.

O czym to może świadczyć? O tym, że niestety Artur Czarnecki jest osobą podstawioną przez Radosława Osucha, która nie będzie zarządzać klubem w celu osiągania sukcesów sportowych i dobrej atmosfery, a jedynie ma umiejętnie zarządzać konfliktem.

Zarządzanie konfliktem.


Po co Artur Czarnecki ma umiejętnie zarządzać konfliktem?
Zastanówmy się nad tym jak przepływają w tym deficytowym interesie pieniądze.

Szeroki strumień kasy płynie do spółki z ratusza. W ciągu 5 lat działalności Radosława Osucha w Bydgoszczy z miasto wypłynęło szacuje się około 17 milionów złotych.

Te pieniądze trafiają do piłkarzy, pokrywane są z nich różne zobowiązania klubu (ZUS, transport, hotele, opłaty do PZPN itd). Wiemy, że około 3 milionów złotych spółka WKS Zawisza winna jest firmie Osuch Sport. Nie wiem czy są to prowizje za transfery czy część składników wynagrodzenia piłkarzy, ale są to jakieś faktury czekające na zapłacenie. Na swoją kasę czeka także ZUS, czy Polonia Bytom za transfer zawodnika. Jeżeli firma Osuch Sport ma kiedykolwiek zobaczyć te swoje dodatkowe miliony, to Radosław Osuch musi jakoś podtrzymać ją przy życiu i doprowadzić do sytuacji, w której miasto Bydgoszcz podtrzyma strumień kasy wpływającej do spółki WKS Zawisza. Wtedy część tej kasy popłynie do Osuch Sport.

I tu się może rozpoczynać misja pana Czarneckiego. Rozpoczął od teoretycznie bezsensownego ataku na SP Zawisza. W oczach prezydenta Bydgoszczy, który prowadził dosłownie taką samą retorykę wobec SP Zawisza, (także posługiwał się szantażem) na pewno jednak od razu zyskał.

Nie zdziwię się, jak w kolejnym akcie prezes Artur Czarnecki pojawi się w ratuszu, żeby skutecznie pozyskać kolejne miliony z budżetu miasta na "walkę z kibolstwem". Przecież prezydent miasta Rafał Bruski od wielu miesięcy kieruje się w tej sprawie przedziwną logiką.
Najwyraźniej nie bierze pod uwagę, że konflikt wizerunkowo szkodzi Bydgoszczy. Nie bierze pod uwagę, że pieniądze wydawane na tak działającą spółkę można by lepiej wydać na inne inwestycje.
Jeżeli irracjonalnie działa tak od wielu miesięcy, to są podstawy żeby spodziewać się, że dalej będzie tak działał.

Zmiana właściciela i prezesa może zatem wcale nie oznaczać poprawy atmosfery na trybunach, powrotu kibiców, opraw meczowych. Za wcześnie na taki optymizm.

Myślę, że Radosław Osuch dobrze zdaje sobie sprawę, że prezydent Rafał Bruski zupełnie nie ma pomysłu na uniknięcie katastrofy w Zawiszy. W dodatku odpowiada za rezygnację z przewodniczącego Rady Nadzorczej na rzecz Radosława Osucha, czym umożliwił mu sprzedaż akcji klubu dowolnej osobie. Po tej decyzji okazało się, że Radosław Osuch mając Przewodniczącego Rady Nadzorczej może sprzedać akcje WKS Zawisza teoretycznie nawet bezdomnemu z ulicy za 1 zł. Radosław Osuch i wprowadzony przez niego do spółki Artur Czarnecki doskonale zdają sobie sprawę z tego, że prezydent Bydgoszczy marzy o tym, żeby ta spółka przetrwała chociaż do wyborów. Obojętnie w jakiej kondycji, byleby uniknął stanięcia przed wyborcami jako człowiek, który sprzedał akcje miasta zupełnie nieodpowiedzialnej osobie, nie kontrolował należycie jej działań, pozbył się dobrowolnie istotnych narzędzi kontrolnych, wydał kilkanaście milionów złotych z miejskiej kasy na tą spółkę i na końcu dopuścił do jej upadłości.


Jest jednak jeden problem. Jak przedłużyć agonię WKS Zawisza, który zupełnie nie spełnia wymagań licencyjnych? I tutaj także ratunkiem może okazać się zmiana właściciela.

Z PZPN-u wydostają się sygnały, że bardzo zależy im na tym, żeby utrzymać przy życiu spółkę WKS Zawisza, tylko jeszcze nie mają pomysłu jak obejść twarde przepisy licencyjne. Ale może zastosują taryfę ulgową wobec nowego właściciela, który miał przecież bardzo mało czasu na zapoznanie się z sytuacją w klubie i zaradzenie problemom. Możliwe? Możliwe.


Gdyby ten montaż jakość się Radosławowi Osuchowi i Arturowi Czarneckiemu udał, to z miasta bez problemu wyciągną kolejne kilka baniek. Zadłużą spółkę jeszcze bardziej w ZUS oraz wobec zawodników, którzy okażą się na tyle nierozsądni, żeby dla tej spółki grać, ale to już przecież nie będzie problem panów właściecieli. Każdy kolejny milion, który uda się tym sposobem przepompować z WKS Zawisza na konto firmy Osuch Sport, to przecież czysty, legalny pieniądz.

Kto się będzie przejmował rosnącym zadłużeniem spółki za pół roku czy rok? Wtedy się ją zlikwiduje i po kłopocie. A Bydgoszcz pozostanie ośmieszona, bez ligowej piłki i z piłkarskim kacem na kolejne kilka lat.

Taki scenariusz wydaje mi się osobiście najbardziej prawdopodobny po pierwszych niefortunnych wypowiedziach nowego właściciela i prezesa.

Artur Czarnecki, nowy prezes WKS Zawisza 

Człowiek, który nie rozumie, że kibice są istotną częścią każdego klubu nie ma przyszłości w tej branży. Nic wielkiego, moim zdaniem, nie osiągnie. Niestety.


Bardzo chętnie oszczekam te słowa, jeżeli Artur Czarnecki okaże się osobą gotową rzeczywiście inwestować w klub i zdolną budować dobrą atmosferę wokół piłki w Bydgoszczy. Niestety szansę na taki scenariusz oceniam bardzo nisko. W zasadzie jedyny znak zapytania jest taki:

ile jeszcze milionów panowie "biznesmeni" zdołają wyciągnąć z bydgoskiego ratusza ( z naszych podatków) za pośrednictwem naiwnego prezydenta Rafała Bruskiego.


Może zamiast przyglądać się przez kolejne miesiące agonii spółki WKS Zawisza i dotować ją kolejnymi milionami z miasta, warto już teraz pozwolić jej upaść i rozpocząć budowanie piłki w Bydgoszczy na zdrowych zasadach? Może istnieje inny scenariusz odbudowy dobrej atmosfery wokół piłki w Bydgoszczy? Znacznie lepsza wydaje mi się perspektywa II, III czy IV ligi z dobrą atmosferą, niż kolejne miesiące ? (lata?) marnowane na jałowe i kompromitujące Bydgoszcz konflikty.
Nie do tego powinna służyć piłka nożna. Ona powinna jednoczyć całą społeczność. Niestety na to się nie zanosi. Tysiące bydgoszczan doświadczyło kilka lat temu, że budowanie klubu od podstaw, na bazie kolejnych sportowych awansów, może mieć lepszy smak niż ciężko strawne spotkanie I ligi przy pustych trybunach w atmosferze stypy czy pikniku. Może wracamy do pracy u podstaw?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz