czwartek, 18 maja 2017

Jak identyfikować się z moim miastem, które niszczy mój klub piłkarski?

24 maja 2017 roku odbędzie się uroczysta sesja Rady Miasta, na której odbędzie się uroczyste wręczenie Medali Prezydenta Bydgoszczy za wkład w rozwój bydgoskiego samorządu.








Stowarzyszenie Metropolia Bydgoska, do którego należę od kilku lat zostało zaproszone do udziału w tej sesji.









Parodia samorządu.


Nie wybieram się niestety na wspólne świętowanie. Fakty, których obecnie jesteśmy świadkami świadczą niezbicie o tym, że mamy w Bydgoszczy do czynienia z parodią samorządu. Człowiek, który będzie wręczał medale za rozwój samorządności wielokrotnie ignorował wolę Rady Miasta, co gorsza robi to w kwestii, która jest dla mnie osobiście niezwykle istotna: w kwestii piłkarskiego Zawiszy Bydgoszcz.

Jak wiedzą o tym wszyscy zainteresowani, Rada Miasta wystosowała apel do prezydenta Bydgoszczy o udostępnienie miejskich obiektów sportowych młodzieżowym zespołom prowadzonym przez Zawiszę Bydgoszcz, ikonę Bydgoszczy i regionu. Prezydent Rafał Bruski, który ma zamiar wręczać medale za rozwój samorządności całkowicie ignoruje w tej sprawie wolę Rady Miasta. Takie fakty pokazują, że wtedy, kiedy to komuś nie na rękę, to gwałcona jest idea samorządności. Zarówno na szczeblu regionu, jak i ma szczeblu miasta mamy do czynienia z udzielnymi książętami, którzy rozporządzają powierzonym im samorządowym majątkiem jak swoim własnym. Tak robi marszałek województwa, tak samo robi prezydent Bydgoszczy. W tym przypadku wola jednego człowieka ma większe znaczenie niż wola całej Rady Miasta, większe znaczenie niż wola tłumu bydgoszczan, którzy w obronie piłkarskiego Zawiszy zorganizowali rok temu przemarsz i wiec pod ratuszem.

W takie sytuacji nie jest mi zupełnie do świętowania. Raczej wstyd mi, że żyję w takim mieście gdzie przez prezydenta niszczona jest jedna z największych sportowych marek. Rada Miasta niby chce pomóc, ale okazuje się bezradna, a wszystko dzieje się przy obojętnej postawie dużej części elit miasta, czy mediów. Powtórzę, wstyd mi, że żyję w takim mieście.


Suche fakty w sprawie Zawiszy:



O sytuacji jaka miała miejsce w piłkarskim Zawiszy Bydgoszcz w ostatnich latach pisałem na blogu zawisza1946.blogspot.com  Gdyby ktoś chciał przypomnieć sobie kolejne fakty w procesie niszczenia piłkarskiego Zawiszy to można je tam będzie zawsze znaleźć.


W skrócie i bez wybielania najważniejsze fakty w procesie degradacji Zawiszy są takie:

  • miasto Bydgoszcz w 2008 roku przejęło II-ligowy zespół piłkarski od Stowarzyszenia Piłkarskiego Zawisza i zawiązało razem z nim spółkę z większością udziałów. Społecznicy, którzy odbudowali wcześniej Zawiszę od poziomu V ligi zaufali miastu, które miało być gwarantem stabilizacji klubu na poziomie centralnych rozgrywek. Potem okazało się, że nie było gwarantem niczego. Ale po kolei.
  • Po 3 latach, w momencie awansu Zawiszy do I ligi w 2011 roku miasto sprzedało większość swoich udziałów Radosławowi Osuchowi, który początkowo osiągał sukcesy z klubem, awansując z nim do Ekstraklasy czy zdobywając Puchar Polski.
  • Niestety miasto całkowicie utraciło kontrolę nad spółką na skutek działań jego władz, które m.in. z niewyjaśnionych do dzisiaj logicznie powodów zrzekły się prawa do obsady przysługującego Bydgoszczy członka Rady Nadzorczej Spółki. Właśnie to uniemożliwiło Bydgoszczy odzyskanie kontroli nas spółką w przypadku problemów. 
  • Co gorsza, okazało się, że umowa pomiędzy miastem a Radosławem Osuchem okazała się nie gwarantować odzyskania kontroli nad spółką przez miasto, mimo że była podobno długo negocjowana właśnie w tym celu. Władze Bydgoszczy podeszły do piłkarskiego Zawiszy Bydgoszcz w taki sposób, jak gdyby celem był chwilowy sukces i puchar (który de facto zniknął razem z Radosławem Osuchem), a nie zbudowanie stabilnych struktur na długie lata. Ta krótkowzroczność i niefrasobliwość władz miasta będzie kosztowała Bydgoszcz przynajmniej kilka długich lat bez obecności ligowego zespołu w rozgrywkach centralnych w najbardziej  medialnej dyscyplinie sportu. Bydgoszcz przez długie lata będzie mogła tylko marzyć o takim futbolu jaki grany jest choćby w Grudziądzu, gdzie miejscowa Olimpia zarządzana jest w efekcie jest tam stabilnie przez wiele lat.
  • Władze Bydgoszczy przez kilka lat ignorowały sygnały o nieprawidłowościach finansowych w klubie i do samego końca wspierały spółkę finansowo, przekazując jej publiczne, miejskie pieniądze. A to właśnie brak finansowego nadzoru nad klubem i nad sposobem wykorzystania publicznej pomocy dla klubu zdecydował o  braku jego stabilności w dłuższej perspektywie czasowej.
  • Dopiero gdy Radosław Osuch zniknął bez śladu razem z Pucharem Polski i całym zespołem prezydent Bydgoszczy przyznał, że czuje się oszukany. Mimo to nie podjął on żadnych działań w celu szybkiej odbudowy klubu na bazie IV-ligowych rezerw. W obliczu groźby całkowitego przerwania ciągłości funkcjonowania zespołu piłkarskiego seniorów Zawiszy Stowarzyszenie Piłkarskie wzięło na siebie ciężar organizacji zespołu zupełnie od podstaw na bazie własnych środków finansowych.W takiej trudnej sytuacji zamiast wsparcia ze strony władz Bydgoszczy Zawisza nie otrzymał zgody na korzystanie ze stadionu Zawiszy przy ul. Gdańskiej, co uniemożliwiło podjęcie starań o start zespołu w IV lidze. Przez cały sezon 2016/2017 Zawisza Bydgoszcz rozgrywa swoje spotkania gościnnie na stadionie w Potulicach. W całej Bydgoszczy, mieście o metropolitalnych podobno ambicjach nie znalazł się obiekt sportowy, na którym Zawisza Bydgoszcz mógłby rozgrywać swoje mecze. Takie są suche fakty. Wiele klubów piłkarskich w Polsce przechodziło różne problemy, ale taka kompletna degradacja przy aktywnym współudziale władz miasta nie miała miejsca chyba jeszcze nigdzie w Polsce poza Bydgoszczą. Zazwyczaj klubu z wielkich miast wracały do gry po 2-3 latach odbudowy. Zawisza z VIII ligi będzie podnosił się wiele lat.
  • Faktem jest też, że stadion zmodernizowany za około 100 milionów złotych pochodzących z publicznych pieniędzy, mogący gościć około 20 tysięcy kibiców, nie służy obecnie żadnej ligowej drużynie piłkarskiej i jest wykorzystywany wyłącznie okazjonalnie.

Rada Miasta w czerwcu 2016 roku apelowała do prezydenta Bydgoszczy o podjęcie działań mogących uratować piłkarskiego Zawiszę po upadku spółki Radosława Osucha na możliwie wysokim poziomie rozgrywkowym. Pisałem o tym tutaj.



Rada Miasta jesienią 2016 roku wydała apel do prezydenta o udostępnienie bydgoskich obiektów młodzieżowym zespołom Zawiszy Bydgoszcz, ale prezydent to ignoruje. "Wie lepiej". Taka jest praktyka samorządności, wbrew temu co będzie wygłaszane na uroczystej sesji w ratuszu za tydzień.

Wręczanie medali za zasługi w budowaniu samorządności to na pewno mogła by być miła uroczystość. Ale bardziej niż medalu potrzeba mi najpierw normalności w tym mieście. Życzę miłego świętowania, ale się do niego nie przyłączę.

Przez kilka lat aktywnie starałem się włączać w dyskusje dotyczące miejskich problemów, ale gdy Zawisza Bydgoszcz pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia, zdegradowany do VIII ligi, wyrzucony ze swoich obiektów rozgrywa "domowe" mecze w Potulicach, to naprawdę nie chce mi się dyskutować o ścieżkach rowerowych, dziurach w chodnikach, czy rozkładach jazdy. Jeżeli Zawisza Bydgoszcz rozgrywa swoje mecze w Potulicach, to ja nie jestem pewien czy ja w ogóle jestem jeszcze bydgoszczaninem.

To co obecnie ma miejsce w Bydgoszczy w sprawie Zawiszy, to największy wstyd w dziejach 70-letniego już klubu, ciągle vice lidera tabeli wszech czasów II ligi.

To jest trudne pytanie: Jak identyfikować się z moim miastem, które niszczy mój klub piłkarski? Nie znam odpowiedzi na to pytanie.


Można postawić też inne pytanie. Dzisiaj niszczona jest piłkarska ikona Bydgoszczy. Jeżeli elity tego miasta przyglądają się temu procesowi bezczynnie, to czy jutro taki los może spotkać inne bydgoskie instytucje, inne bydgoskie marki? Jeżeli kochacie cokolwiek w Bydgoszczy, czy możecie czuć się spokojni patrząc na niszczenie Zawiszy przez władze miasta? Niezależnie od tego czy lubicie piłkę czy nie, uważam że powinno to was martwić.

Prawda jest taka, że sami potrafimy w Bydgoszczy niszczyć to co cenne. Wcale nie potrzebujemy do tego koniecznie sąsiadów z pobliskiego Torunia. Niedostatki zasobów intelektualnych naszych własnych elit próbujemy maskować przytaczając różne okoliczności zewnętrzne. Prawda jest taka, że świetnie dajemy sobie radę z niszczeniem własnych bydgoskich marek. We mnie skutecznie zniszczono obecnie jakąkolwiek identyfikację z Bydgoszczą. Obecnie czuję tylko wstyd, że jestem świadkiem takich wydarzeń i nie jestem w stanie nic zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz