czwartek, 22 czerwca 2017

Dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu?

Do napisania tego tekstu skłoniła mnie wypowiedź Adama Soroko, zastępcy dyrektora ds Sportu w Wydziale Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy. Myślę, że warto poświęcić chwilę wysłuchać tej rozmowy, bo ona świetnie ilustruje rolę miasta w procesie degradacji Zawiszy oraz żużla na sportowej. Rozmowa ta dobitnie pokazuje, że Bydgoszcz przy takim podejściu władz nie stanie się szybko miastem sportu.

Całą rozmowę można wysłuchać tutaj




Remigiusz Jaskot trafnie zaczyna, że dwa historycznie najważniejsze w Bydgoszczy kluby znalazły się na samym dnie, a dokładnie w ligach najniższych z  możliwych. Są to również kluby generujące największe zainteresowanie bydgoskich kibiców, więc w efekcie duża część bydgoszczan interesujących się sportem nie ma powodów do zadowolenia patrząc na swoją drużynę w najniższej z możliwych lidze.

Zdaniem pana dyrektora Soroko "ratusz" odpowiada przede wszystkim za finansowanie klubów. Kwoty, które ratusz bydgoski przeznaczał do niedawna na Zawiszę czy żużel to są kwoty znaczące w Polsce.



OK. Nasuwa się tu jednak od razu pytanie:

Czy istotna jest tylko wysokość kwot przekazywanych na profesjonalny sport, czy może równie istotna jest jakość procesu nadzoru nad sposobem wydatkowania tych pieniędzy? Może równie ważne są decyzje o tym komu i na jakich warunkach przekazać tak istotny dla miasta klub i tak duże zdaniem pana Soroko pieniądze.



Jeżeli kwoty wydatkowane na zawodowy sport w Bydgoszczy zdaniem pana dyrektora Soroko były duże, a efekt końcowy jest tragiczny, to pojawiają się pytania:
  •  w jaki sposób nadzorowano przekazywanie tych pieniędzy?
  • jak wyglądały procesy decyzyjne, które doprowadziły do przekazywania kolejnych kwot na upadającą już spółkę Radosława Osucha?
  • czy to były procesy decyzyjne czy może raczej procesy korupcyjne?
  • co skłoniło prezydenta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego do dobrowolnego ograniczenia możliwości kontrolnych w spółce WKS Zawisza poprzez zrzeczenie się prawa do desygnowania jednego członka Rady Nadzorczej Spółki?
  • co skłoniło prezydenta Bydgoszczy do wydania oświadczenia, że umowę z Radosławem Osuchem uważa za dobrze wypełnioną?
  • jak można oceniać sposób zabezpieczenia przez miasto możliwości odkupienia "miejskich" udziałów w spółce WKS Zawisza S.A. od Radosława Osucha, skoro Zawisza wylądował w VIII lidze a spółka przestała prowadzić działalność? 
  • dlaczego miasto nadal niszczy piłkarskiego Zawiszę?

Nazwijmy to po imieniu. Publiczne pieniądze wydane zostały przez urzędników lekką ręką, mimo wielu sygnałów, że w spółce źle się dzieje, a spółka Radosława Osucha straciła wsparcie tysięcy kibiców  - innymi słowy tysięcy dotychczasowych jej klientów. Dane o katastrofalnym spadku frekwencji na poziomie Ekstraklasy są jawne i nie pozostawiały żadnych złudzeń, że ludzie nie akceptują tego co się dzieje na Gdańskiej 163.  

Nie ma się co szczycić faktem, że "ratusz" wydawał duże pieniądze w zły sposób. Gdyby wydał mniejsze pieniądze, to poziom absurdu do jakiego doszliśmy byłby mniejszy. Wydano wiele milionów, a klub wylądował w VIII lidze, cudem w ogóle przetrwał dzięki wysiłkowi społeczników.

Wyrzucanie dużych pieniędzy w błoto jest gorsze niż wyrzucanie małych pieniędzy w błoto. Jeżeli z wyrzucania dużych pieniędzy w błoto zadowolony jest dyrektor bydgoskiego magistratu, to trudno się spodziewać wyciągnięcia logicznych wniosków i sprawnej odbudowy piłki na Zawiszy.



W rzeczywistości rola miasta w dołowaniu piłki na Zawiszy jest jeszcze gorsza. Szkoda, że nie wyszło to podczas rozmowy z dyrektorem Soroko.

Byli sponsorzy na IV ligę na Zawiszy.


Jeszcze rok temu po upadku spółki WKS Zawisza do uratowania była IV liga na Gdańskiej, byli sponsorzy, którzy deklarowali wsparcie potrzebne na tym poziomie rozgrywek, a Stowarzyszenie Piłkarskie Zawisza deklarowało gotowość zbudowania zespołu zdolnego do walki w IV lidze i prowadzenia tego podmiotu. W czynie społecznym.

Od miasta potrzebna była tylko jedna rzecz: zgoda na korzystanie ze stadionu Zawiszy na Gdańskiej. Prywatni sponsorzy mają swoje wymagania i oczekiwali możliwości reklamowania ich marek na nowoczesnym stadionie Zawiszy. Istniała w tym momencie drużyna rezerw Zawiszy w IV lidze oparta na wychowankach bydgoskiego klubu, a K-PZPN wyrażał gotowość utrzymania dla Zawiszy miejsca w IV lidze. Żaden inny klub nie musiał ustępować Zawiszy miejsca w IV lidze. Co więcej, wychowankowie Zawiszy, bydgoszczanie grający w rezerwach Zawiszy mieli by możliwość dalszego grania w Bydgoszczy dla swoich kibiców.

Niestety, dla bydgoskiego ratusza nawet taka forma wsparcia dla odbudowy Zawiszy to było za dużo. Dlatego jestem zdania, że piłka na Zawiszy została zniszczona z premedytacją. Ona nie upadła z braku pomysłu na dalsze funkcjonowanie " po Osuchu". Pomysły były. W ratusza była jednak wola rozwalenia wszystkiego w drobny mak. 

To jest jeden z powodów, dla których dzisiaj redaktor zadaje trafne pytanie: "dlaczego Bydgoszcz nie jest już miastem sportu? "
Gdyby bydgoski "ratusz" zainteresowany był uratowaniem IV ligi dla Zawiszy, to możliwe, że w czerwcu 2017 roku cieszylibyśmy się już z awansu do III ligi. W nadchodzącym sezonie moglibyśmy zatem walczyć o powrót do II ligi, czyli na centralny szczebel rozgrywek. Ale zabrakło dobrej woli. Szkoda. Straconego czasu nikt nam nie zwróci, a pytania o "miasto sportu" będą przecież bardzo niewygodne już za rok, przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi.

Rok temu Zawiszy nie były potrzebne pieniądze, tylko dobra wola prezydenta miasta dla odbudowy piłki na Zawiszy. Dzisiaj także nie są Zawiszy potrzebne pieniądze. Zawisza mimo grania w B-klasie nadal ma tysiące oddanych kibiców. Prowadzi publiczne zbiorki pieniędzy na utrzymanie klubu w regionie i za granicą, pozyskuje sponsorów we własnym zakresie. Piłkarski Zawisza przez ostatni rok pokazał, że potrafi się szybko zorganizować, sprawnie działać, z powodzeniem kontynuuje szkolenie młodzieży w kilku rocznikach, a zespół seniorów pod wodzą trenera Patryka Zarosy wywalczył awans do A-klasy.

Dzisiaj Zawiszy nie są potrzebne pieniądze z miasta. Potrzebna jest dobra wola władz, powrót na obiekty treningowe, powrót na stadion i wiara, że konsekwentna praca działaczy podniesie klub ponownie z kolan. Silny Zawisza jest ważnym elementem budowania wizerunku miasta sportu. Ogromne zainteresowanie, którym cieszy się ciągle w Bydgoszczy Zawisza w pełni uzasadnia wsparcie miasta w procesie odbudowy piłki. Bez dobrej piłki nie ma mowy o nowoczesnej, kompletnej metropolii. Dobrze wiedzą o tym w Toruniu, gdzie coraz poważniej mówi się o potrzebie budowy piłkarskiego stadionu, a zespół Elany od pewnego czasu przygotowywany jest konsekwentnie do awansu na centralny szczebel rozgrywek.


Stadion Zawiszy Bydgoszcz - miejsce o ogromnym potencjale.


W Bydgoszczy futbol jest niestety ciągle przez władze miasta niedoceniany mimo ogromnego potencjału drzemiącego w obiektach, kibicach i tradycji Zawiszy. Klasyczne marnowanie potencjałów. W Bydgoszczy to widać normalne, bo sytuacja taka utrzymuje się już od roku. Ile jeszcze lat zmarnujemy?

Władze każdego miasta powinny koncentrować się na dostarczaniu mieszkańcom jak najlepszej jakość usług. Dobrych dróg, transportu zbiorowego, dobrej wody, stabilnych dostaw ciepła i wielu innych. Władze miasta o metropolitalnym znaczeniu muszą ponadto dostrzegać szereg usług wyższego rzędu, bez których wielu ludzi nie będzie zadowolonych. Piłka na dobrym poziomie to jest rzecz bez której wielu ludzi nie jest w stanie wyobrazić sobie życia na dłuższą metę. Relaks na meczu ulubionej drużyny i duma z rywalizacji (najlepiej wygranej ) na wysokim poziomie to powinna być regularna dawka endorfin dla tysięcy bydgoszczan. Dzisiaj są tego pozbawieni. Jak długo jeszcze?

Jeżeli dyrektor bydgoskiego magistratu nie rozumie, że z przekazywanych na profesjonalny sport "dużych pieniędzy" powinny być duże  efekty, to po prostu ręce opadają. W tym miejscu można chyba tylko zakończyć tekst i z cierpliwością czekać na wybory, które niosą ze sobą szansę na zmiany w gronie budowniczych "miasta sportu".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz